czwartek, 16 października 2014

Rozdział 1 "Ładnemu we wszystkim ładnie"

- Hej. 
- Znamy się?
- Yyy to ja Josh. 
- Mmm nie poznałam cię, zmieniłeś się przez te dwa lata.
- Ty też się zmieniłaś, ale jednak cię znalazłem.
- Coś się stało, że się tu pokazałeś?
- Chciałem cię zobaczyć.
- A co przypomniałeś sobie o mnie?
- Cały czas o tobie pamiętałem.
- To czemu tak nagle zniknąłeś?
- Musiałem nie miałem innego wyjścia.
- Niby co było powodem, zniknąłeś na dwa lata i jeszcze nie dałeś żadnego znaku życia!
- Możemy porozmawiać gdzie indziej?
- No ok niedaleko jest kawiarnia. Poszłam z chłopakiem do mojej ulubionej kawiarni na rogu. -Tak więc już możesz mówić?
- Jestem świadkiem koronnym. 
- Nie no brawo przez dwa lata nic lepszego nie wymyśliłeś?
- Mówię ci prawdę.
- Mogłeś chociaż dać jakoś znać, że żyjesz człowieku trzy lata razem a ty tak z dnia na dzień się nie odzywasz nie pokazujesz się po prostu znikasz na jakie dwa głupie lata i myślisz, że tak po prostu możesz się mi pokazać!?
- Nancy zrozum dwa lata temu widziałem zabójstwo, musiałem iść na policje później musiałem zniknąć.
- Ale Josh mogłeś chociaż jakoś się odezwać nie wiem jakoś dać znać!
- Po pierwsze nie jestem już Josh mam na imię David, a po drugie policja mi kazała zerwać z dawnym życiem i nie mogłem sie kontaktować z nikim nawet rodziną, Nan zrozum dla mnie to też było bardzo ciężkie.
- I na co teraz liczysz?
- Może byśmy... spróbowali jeszcze raz?
- Ciebie już chyba do końca pogięło! Dobra ja muszę iść jestem umówiona z moim yyy chłopakiem.
- Masz chłopaka?
- Yyy tak.
- Przepraszam że zawracam ci głowę, do zobaczenia.
- Tak, tak. Jak najszybciej opuściłam kawiarnie, czułam napływające łzy do moich oczu. Jak on mógł w ogóle pojawić się tak z nikąd, jest bezczelny. Wyciągnęłam telefon z kieszeni mojej kurtki, wiedziałam że w takiej sytuacji tylko jedna osoba może mi pomóc.
- Halo Lil możemy się spotkać?
- Oczywiście słonko a co się stało czemu jesteś smutna? Boże czemu Lili musi mnie tak dobrze znać?
- Nic sie nie stało chce po prostu pogadać.
- No dobrze niech ci będzie, za pół godziny w naszej kawiarni?
- No ok będe czekała. Rozłączyłam się i poszłam do mojego ulubionego sklepu. Wiedziałam że nie wyjde z niego z pustymi rękami zwłaszcza że zbliżały się moje urodziny. Weszłam do działu z odzieżą i od razu rzuciły mi się w oczy neonowe sukienki, były po prostu boskie od razu weszłam do przymierzalni. Oczywiście obydwie trafiły do koszyka. Gdy wyszłam z pomieszczenia usłyszałam piski dziewczyn, starałam się nie zwracać na to uwagi jednak się nie dało bo bębenki już mi chyba pękały. Podeszłam do wcześniej już wybranych butów. Przechadzałam się w nich przy lusterku kiedy usłyszałam sympatyczny głos.
- Świetnie leżą. Odwróciłam się gwałtownie. 
- Dziękuję właśnie mam zamiar je kupić. Spojrzałam na blondyna, który stał naprzeciwko mnie i bacznie obserwował moje ruchy. 
 - Ładnemu we wszystkim ładnie. Zaśmiał się chłopak a mi wcale do śmiechu nie było.
- Zabawny żart.
- To nie był żart, jesteś na prawdę ładna. Wzięłam pudełko z butami i wymijając blondyna zmierzałam do kasy.
- Przepraszam chciałam zapłacić. Szczerząca się ekspedientka nie zwracała na mnie uwagi, po paru moich upomnieniach w końcu się ocknęła, a ja zauważyłam, że w sklepie jestem tylko ja, blondyn i jego kolega, tak samo przystojny jak blondyn. 
- Nie widzi Pani że mamy ważniejszych klientów, proszę poczekać. Myślałam że rozniosę tą dziewczynę.
- Że co proszę niby czemu oni są ważniejsi ode mnie?
- Nie mów że ich nie znasz to Liam i Niall z One Direction.
- Że kto? Z czego?
- To najpopularniejszy boysband na świecie a ty ich nie znasz, poczekaj troche zaraz cię obsłużę. Nie no tego było za wiele.
- Przepraszam że wam przeszkadzam... ale ta pani nie chce mnie obsłużyć bo wy jesteście ważniejsi. Czy któryś z was mógłby mi pomóc? Obaj chłopcy spojrzeli się na mnie ze zdziwieniem. 
- Yyy Liam co z nią jest nie tak? A więc Blondyn to Niall a Liam to brunet, dobrze wiedzieć. 
- Czemu ona nie piszczy?
- No nie wiem... może jest normalna, Niall myśl trochę.
- Przepraszam miałam pytanie. Czy któryś z was mi pomoże?
- No pewnie! Podszedł do mnie brunet i złapał za ramię.
- Dziękuję!
- A tak po za tym to jestem Liam, a ty?
- Jestem Nancy, ale to mało ważne. Podeszliśmy do kasy, a brunetka dalej stała zamurowana z wielkim bananem na mordzie.
- Przepraszam koleżanka chciała zapłacić za zakupy, a podobno pani nie chce jej obsłużyć. 
- Przepraszam już obsługuję. Chłopak chciał już odejść, ale złapałam go za rękę.
- Poczekaj jeszcze chwilkę. Podał dziewczynie kartę kredytową i wzięłam zakupy. Podeszłam do chłopaka. 
- Słucham w czym mogę ci jeszcze pomóc?
- Te laski przed sklepem to pewnie do was?
- Nie mów że nie kojarzysz kim jesteśmy?
- Przykro mi bardzo Liaś ale nie. 
- Mmm w takim razie, mam dla ciebie propozycje.
- Słucham cię?
- Pomożesz mi wybrać jakieś buty, a w nagrodę razem z Niall'em zabieramy cię na jakąś kawę. Co ty na to?
-Jestem umówiona z przyjaciółką ale...
- No proszę nie codziennie masz okazje na kawe z takimi osobami jak my. Powiedział chłopak z wielkim bananem na ustach.
- No dobra niech ci będzie. Zadzwoniłam do Lil i powiedziałam, że musze odwołać spotkanie, oczywiście musiały być tłumaczenia, ale nie trwało to długo. Pomogłam wybrać chłopakom buty jak i pare innych rzeczy. - Mam jeszcze jedno pytanko, jak my stąd wyjdziemy? One wogólę nie ustępują.
- Spokojnie mała, ochroniarze już obstawiają tyły. Wymknęliśmy się tylnim wyjściem, po czym szybko poszliśmy do kawiarni niedaleko sklepu. Musze przyznać, że było tam na prawdę cicho i spokojnie. Po chwili podeszła do nas kelnerka do której Niall strasznie się ślinił, jednak my udawaliśmy, że tego nie widzimy i złożyliśmy zamówienie.
- Tak więc mieliście mi coś opowiedzieć.
-Tak więc jestem Liam a to Niall. 
- Nie no co ty geniuszu nie domyśliłam się.  Zaczęliśmy się śmiać razem z Niall'em.
- Jesteśmy z One Direction, najpopularniejszy zespół na świecie, jak możesz nas nie znać?
- Yyy no nie wiem, albo domyślam się, szkoła domowa brak kontaktu z ludźmi przez ostatnie dwa lata. 
- Czemu? Rodzice cię nie kochają? Niall śmiał się a ja tylko spuściła głowę i już nic nie mówiłam.
- Przepraszam za niego on tak ma.
- Nie przepraszaj za niego, miał prawo tak pomyśleć, to strasznie długa historia.
- Mamy dużo czasu.
- A ja jakoś chęci nie mam.Może kiedyś się przełamię i wam opowiem. W sumie skoro jesteście tak sławni to czemu rozmawiacie ze mną? Zwykłą dziewczyną?
- No właśnie zwykła, która ci nie piszczy nad głową. Nie do wytrzymania!
- Czyli podoba się wam to jak dziewczyna siedzi cicho? 
- Taaa to jest najlepsze. 
- Czyli nie kochacie swoich fanek?
- Nie no fanki to już jest inna sprawa kochamy je owszem. Ale nie przepadamy gdy nam dziewczyna przez całą randkę piszczy jak najęta. 
- Aha nie wnikam w wasze życie jest za bardzo skomplikowane.
- Ale jak już jesteś taka spokojna to może wpadłabyś do nas na imprezę? Organizujemy dzisiaj taka małą domówkę.
- Nie wiem czy mama się zgodzi, ale ma dzisiaj delegację, więc nie powinna się sprzeciwiać. To podajcie mi swój adres.
- Wiesz lepiej ty podaj nam swój, przyjade po ciebie. Powiedział Liam a Niall wzruszył ramionami i lekko się uśmiechną. 
- No ok. Podałam mu adres. - To o której będziesz?
- No nie wiem impreza zaczyna się o 20 więc tak 19:30 poznamy cię z resztą chłopaków.
- To jest was więcej?
- Taaa cała piątka. Ja, Niall, Harry, Louis i Zayn.
- Dobra musze już uciekać. Miło było was poznać. Do zobaczenia dzisiaj.
- Do zobaczenia. Odeszłam od stolika z uśmiechem na ustach. Liam jest na prawdę przystojny, jeszcze nigdy się tak nie czułam przy chłopaku. Weszłam do domu i od razu skierowałam sie do swojego pokoju jednak mama mi to utrudniła. 
- Nancy pozwól do mnie.
- Tak mamo. 
- Musisz zostać dzisiaj sama, kochanie wiem że nie powinnam cie zostawiać tak często samej ale musze pracować.
- Dobrze mamo nic się nie stało a właśnie mamuś nie gniewasz się kupiłam sobie dzisiaj sukienke bluzki i buty trochę wypłaciłam z karty.
- Nic się nie stało córeczko dzisiaj właśnie przelałam ci pieniądze, tylko nie szalej! Zaśmiała się mama.
- Dobrze, mamuś właśnie jak już rozmawiamy. Dzwonili z Roses jakiś znany zespół ma mieć jakąś sesję i się pytali czy wziąć zlecenie.
- Oddzwonię zaraz.
- Nie musisz już zaakceptowałam zlecenie.
- Jak mogłaś bez konsultacji ze mną?!
-Byłaś zajęta, miałaś spotkanie, to było pilne. Możemy na tym zarobić nawet 10 tysięcy. 
- Dobra tym razem ci odpuszczę. Jak zwykle dla mamy liczą się tylko pieniądze.
- A teraz druga prośba.
- Jaka?
- Mogę ja zrobić tą sesję? Jestem na tyle doświadczona, że dam rade.
- No nie wiem zastanowię się.
- Masz tylko trzy dni, w poniedziałek się zaczyna.
- No dobrze dam ci odpowiedź do poniedziałku.
- Dziękuje, mogę już iść?
- Tak, chodź jeszcze się przytul. Podeszłam do niej po czym ją mocno ścisnęłam. Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju i rozpakowałam zakupy. Spojrzałam na godzinę dochodziła już 17 więc szybko zeszłam na dół oczywiście znalazłam mamusie przy laptopie.
- O której jedziesz?
- Za 5 minut mam taksówkę. A czemu się pytasz?
- Bo mam jeszcze jedno pytanko.
- Słucham cię?
- Bo kolega organizuje małą domówkę, będzie parę osób, czy mogłabym pójść?
- No nie wiem a o której wrócisz?
- Nie za późno no i możesz być spokojna o alkohol nie zamierzam pić ani palić nie wiadomo czego.
- No ja myślę. No w takim razie możesz tylko napisz sms-a jak wrócisz nie zamierzam się martwić.
- No dobrze dziękuję. Wyszłam z gabinetu i poszłam coś przekąsić. Usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakieś głupoty. Jak już opendzlowałam litrowe pudełko lodów poszłam pod prysznic. Wyszłam spod gorącego strumienia już po pół godzinie. Szybko wysuszyłam włosy i zaczęłam się szykować. Fryzura i makijaż były gotowe, więc tuż przed 19:30 pora na ubiór. Byłam już gotowa, gdy pod dom podjechał Liam. Usłyszałam dzwonek i szybko zeszłam na dół. 
- WOW ślicznie wyglądasz. Mina Liam'a bezcenna!
- Mmm dzięki, chyba. Ty też wyglądasz WOW! Zaśmiałam sie lekko. 
- To jak, możemy już jechać?
- Oczywiście. Wsiedliśmy do czarnego Land Rovera po czym odjechaliśmy. Podróż minęła mi bardzo szybko, nie zabrakło nam przy tym tematów, ciąglę się z czegoś śmieliśmy, nawet z głupiej ciszy. W końcu podjechaliśmy pod ich dom i... i zaskoczył mnie widok wiedziałam że są sławni ale nie myślałam, że mają taka chatę. Wysiedliśmy z samochodu i Liaś jako dżentelmen otworzył mi drzwi od domu, weszłam do środka a w salonie stała czwórka chłopaków pompujących balony. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz