czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 2 "Dobranoc, kolorowych snów!"

- Mmm cześć. Ich wzroki normalnie zabójcze. Wszyscy się rzucili w moją stronę. Liam zaczął mi ich przedstawiać.
- To jest Zayn.
- Cześć bardzo miło mi cię poznać. Podałam mu rękę i lekko się uśmiechnęłam, mulat był na prawdę przystojny.
- To jest Louis.
- Siemanko.
- Hej.
- A to Harry.
- Mmm niezła dupa. Chyba chciał to powiedzieć cicho, ale mu trochę nie wyszło.
- Mmm dzięki! Wszyscy zaczęli się śmiać. A Harry nieco się speszył.
- Dobra zamiast się śmiać to może nam pomożecie, pompujemy tu już pół godziny a wychodzi z tego tylko śmiech.
- Może helem je napełnicie? Będzie więcej miejsca do tańczenia.
- W sumie, chłopaki gdzie jest butla?
- Gdzieś w szafie na korytarzu, ej a kto mówił o tańczeniu?
- No w końcu to impreza, nie po to kupiliśmy tyle tego piwa.
- No jak chcecie, ale można napełnić helem będzie większa zabawa.
- No w sumie, dobra to idziemy wszystko szykować zaraz impezkaaa! Ucieszony Niall, normalnie jak dziecko. Tylko że jemu oczy świecą się do alkoholu, a nie do cukierków. Dzwonek do drzwi, i pierwsi goście już się pojawiali, co prawda nie znałam tam nikogo ale starałam się być miła. Poznałam Eleanor, dziewczynę Louis'a. Perrie, dziewczynę Zayn'a i co mnie najbardziej zaskoczyło, poznałam Sophia'e dziewczynę Liam'a. Co prawda nie było nic między nami, możliwe że jakieś znaki były ale Sophia, była ładniejsza. Starałam się bawić jak najlepiej, ułatwiał mi to Niall. Starał się mnie upić, bynajmniej tam mi się wydawało, bo nie zdążyłam wypić jednego piwa a już drugie mi podsuwał. Nawet pare razy Liam podszedł do mnie i zagadał ale nie na długo byliśmy sami zaraz koło nas pojawiała się Sophia. Około godziny 12 nie byłam już w stanie stać na nogach, postanowiłam więc wrócić do domu.
- Liam mógłby mi zamówić taksówkę?
- Odwiozę cię.
- Nie no co ty nie wygłupiaj się, zostań z dziewczyną!
- To ty się nie wygłupiaj, ty już ledwo co stoisz, poczekaj tu na mnie ja tylko powiem Sophie, i pójdę po kluczyki.
- No ok. Widziałam ja Liaś znika w tłumie pijanych ludzi, czułam jak robi mi się duszno więc wolałam wyjść przed dom. Usiadłam na schodach i spuściłam głowę. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje wokół talii a później szepnął do ucha.
- Gotowa na przejażdżkę? Słodziutki śmiech Liam'a.
- Prosto do domu, spać. Zaczęłam się śmiać, uniosłam się ale już po chwili tego żałowałam. Prawie upadłam na ziemię ale Liam mnie złapał, to jednak nie był najlepszy pomysł bo Sophia wszystko widziała i raczej jej mina nie była najlepsza.
- Puść mnie!
- Co? Przecież ja nie chciałem żebyś upadła. 
- Wiesz ja chyba jednak pojadę taksówką, nie chce mieć później nie przyjemności z twoją dziewczyną!.
- Sophia cię lubi sama mi to mówiła i nie miała nic przeciwko abym cię odwiózł.
- Sądzę że będzie miała inne zdanie o mnie, widziała jak mnie trzymałeś.
- Sophia nie należy do tych obrażalskich, ona jest wyrozumiała i mi ufa. Chodź do tego samochodu.
- No już idę!
- Chyba się toczysz. 
- Hahaha bardzo śmieszne, zamiast się śmiać może mi pomożesz, nie łatwo jest chodzić w szpilkach, w takim stanie.
- No dobra już idę sierotko. Jechaliśmy już dobre parę minut i to w ciszy, musiałam ją przełamać.
- Długo już jesteście razem? Chwila ciszy i zaskoczony wzrok Liama. - Sorki głupie pytanie jak nie chcesz to nie odpowiadaj.
- Nie no spoko, znamy się jeszcze ze szkoły, już kiedyś się spotykaliśmy ale jak zerwałem z Daniell spotkałem się z Sophie i jakoś tak wyszło, daliśmy sobie szanse. Nie liczę dokładnie ale już jakieś dwa miesiące jesteśmy razem. 
- Widać że jesteście szczęśliwi.
- Podstawa dobrego związku to zaufanie, ja ufam jej a ona mi dlatego jesteśmy szczęśliwi, żadne z nas nie jest kontrolowane. 
- Zazdroszczę jej, idealny związek i to z takim chłopakiem. 
- Hehe dzięki! Liam zaczął się śmiać. - Wiesz ty też jesteś fajna i z tego co zauważyłem to podobasz się Niall'owi.
- Z tego co zauważyłam to jemu każda dziewczyna się podoba.
- On już tak ma. Nan mogę cię o coś zapytać?
- No pewnie.
- Możesz nie odpowiadać jeśli nie chcesz.
- Postaram się odpowiedzieć.
- Zastanawia mnie to czemu przez dwa lata nie wychodziłaś z domu. 
- Wiesz to jest dla mnie bardzo trudny temat.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić, rozumiem ja też czasami wolę coś przemilczeć. 
- Obiecuję, że kiedyś ci opowiem o co chodzi ale jeszcze nie teraz. 
- Rozumiem nie masz jeszcze do mnie zaufania. 
- Trudno mieć zaufanie do chłopaka, którego znasz zaledwie parę godzin. 
- Powiem ci szczerze że mam wrażenie, że skądś cię znam, że już kiedyś cię poznałem, albo bynajmniej o tobie słyszałem. 
- Wiesz powiedziałabym to samo, ale to było by głupie bo ty jesteś sławny. Ale zastanawiam się nad tym dlaczego akurat ja miałam to szczęście, że was poznałam a nie jakaś wasza fanka, która wręcz marzy o spotkaniu z waszą piątką?
- Fanki to jest inny temat, czasami mam już dość tego wszystkiego, chciałbym od tego uciec, ale gdzie nie zniknę zaraz za mną jest chmara reporterów. W sumie sama się przekonasz jeśli będziesz z nami przebywała. 
- Chyba nie chce tego przeżyć. Zaczęłam się śmiać.
- Ale ja chciałbym poznać ciebie bliżej.
- A jeśli ja nie będę chciała poznać ciebie?!
- Będę musiał to jakoś przeżyć. Dobra jesteśmy na miejscu.
- Już? Jakoś szybko. 
- W miłym towarzystwie czas szybko płynie. 
- Dzięki za miłą imprezę! Do zobaczenia...kiedyś. 
- O nie, tak łatwo cię nie puszczę, musisz mi dać swój numer telefonu. 
- Po co?
- Ile razy mam mówić, chcę cię bliżej poznać. Podałam chłopakowi numer, po czym wysiadłam z samochodu. Jednak ten stał jeszcze chwilę i odjechał dopiero jak weszłam do domu. Od razu wyciągnęłam telefon i napisałam do mamy, że już wróciłam inaczej bym miała piekło jutro, znaczy dzisiaj. Weszłam do swojego pokoju zrzuciłam z siebie wszystkie rzeczy i weszłam do łazienki, szybki prysznic i do łóżka. Jeszcze przed zamknięciem oczu sprawdziłam telefon, wiadomość od nieznanego numeru Dobranoc, kolorowych snów. Jutro się odezwę. :) Li xoxo Słodkieeee ale czemu on się tak "stara" przecież ma dziewczynę. Dziwne ale w sumie nie powinno mi to przeszkadzać, Liam jest przystojnym, miłym i zabawnym kolesiem i jeszcze ten uśmiech. Boże Nancy ogarnij się on ma dziewczynę a tak po za tym nie znasz go. Po pewnym czasie udało mi się zasnąć. 



***


Oczywiście jak się obudziłam to nic innego jak kac, zeszłam na dół w poszukiwaniu jakiegoś picia i tabletki na ból głowy. Chyba już nigdy nie będę piła, za dużo męczenia. Trzeba się trochę ogarnąć, godzina 10:00 mama będzie popołudniu. Szybkie śniadanie, pod prysznic oczywiście zimny, lekkie ochłodzenie i otrzeźwienie. Wyszłam i szybko poszłam się ubrać, miałam nadzieję że będę wyglądała w miarę to przyjazdu mamy. Rzuciłam się na łóżko i sprawdziłam telefon, wiadomość od Lil Zaraz będę mam nadzieję, że jesteś w domu no to teraz będzie dopytywanie co wczoraj robiłam, ale jakoś to przeżyje. Dzwonek czyżby już przyszła. 
- No hej co ty tak nagle wczoraj odwołałaś spotkanie i co się wczoraj stało?!
- Spokojnie, chodź zrobię ci herbatę i pogadamy. Usiadłyśmy w salonie i od razu pytania. 
- To jak opowiesz mi co się z tobą działo?
- No to tak wczoraj był u mnie Josh.
- Co?! Po dwóch latach? Nie no ten to ma tupet. I czego chciał?
- Chciał się znowu zejść.
- OMG jaki gość, a czemu zniknął? Coś powiedział?
- Taa, niby został świadkiem koronnym.
- Lepszej bajki nie wymyślił? 
- To samo powiedziałam, to zaraz zaczął gadać jak to się stało ale nie chciałam go słuchać, wymyśliłam coś o spotkaniu z chłopakiem i wyszłam.
- No dobra ale widzę, że jesteś uśmiechnięta. Więc czemu odwołałaś wczoraj nasze spotkanie?
- Byłam w moim sklepie, wybierałam buty i sukienki. Jak wyszłam z przebieralni to ogarnęłam, że w sklepie jestem tylko ja i jakiś dwóch chłopaków.
- Przystojni?
- Mmm nie wiem czy kojarzysz One Direction?
- No pewnie najpopularniejszy zespół...
-Tak więc Liam i Niall, wiesz którzy?
- No pewnie słodziaki, nie mów że ich poznałaś.
- No nie dość, że poznałam to jeszcze zostałam zaproszona na wczorajszą imprezę do nich.
- Poszłaś?
- No pewnie, nie mogłabym odmówić.
- A jakieś pikantne szczegóły? 
- Poznałam ich dziewczyny.
- Mówiłam o pikantnych szczegółach. Lili się roześmiała.
- Li chce mnie bliżej poznać i nawet dostałam od niego wczoraj sms-a. Pokazałam dziewczynie wiadomość.
- Boże szczęściara z ciebie.
- On ma dziewczynę, nie wiadomo czego sobie nie wyobrażam.
- Dziewczyno to jest Liam Payne, może mieć każdą dziewczynę a gdy mówi tobie, że chce cię bliżej poznać to mówisz, że nie wyobrażasz sobie nie wiadomo czego. 
- Oj Lil zawiodłam się już na Josh'u, nie chce powtórki. 
- No jak chcesz, ale może to ten jedyny jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Na szczęście do domu weszła mama i uratowała mnie od tej beznadziejnej rozmowy. 
- Już jestem!
- Cześć!
- Dzień dobry pani Stone. 
- O cześć Lili, dobrze że jesteś. Macie może jakieś plany na dzisiejszy wieczór?
- Jeszcze nie a co?
- Mam dla was niespodziankę.
- Jaką? Już bardzo dawno mama nie miała dla mnie żadnej niespodzianki. 
- Mam dla was dwa bilety na Kretę.
- Co? Jak to?
- No normalnie, podpisaliśmy nowy kontrakt w firmie i mogłam ci sprawić taką małą rekompensatę za to, że nie ma mnie ciągle w domu. 
- Na ile dni?
- Macie do wyboru, wylot jest za jakieś dwie godziny więc szybko się szykujcie. A możecie wrócić jutro wieczorem albo w poniedziałek rano. Spojrzałyśmy się z Lil na siebie i już wiedziałyśmy.
- Wracamy w poniedziałek.
- No ok jak chcesz Lili to mogę cię podrzucić do domu.
- Dziękuje bardzo. Poszłam na górę do pokoju żeby wszystko spakować, wzięłam tylko rzeczy na jedno przebranie wiedziałam, że tam coś sobie kupie więc nie brałam wielkiej walizki. Szybkie poprawki przed wyjściem. Sięgałam telefon kiedy dostałam wiadomość od Liam'a - Hej Piękna, co porabiasz? Piękna? No dobra pomińmy to. - Właśnie się pakuje za półtorej godziny mam lot na Kretę. - Co jak to? myślałem że się spotkamy. - Niestety, mamusia zrobiła niespodziankę. - A kiedy wracasz jeśli mogę wiedzieć? - W poniedziałek rano. - To do zobaczenia, miłego lotu. - Dzięki, do zobaczenia. Znamy się zaledwie dwa dni a on już tęskni?! Zaczęłam się głośno śmiać. Zeszłam na dół i postawiła walizkę koło drzwi. 
- Już jestem gotowa!
- Możemy jechać? Zadzwoń może do Lili czy mamy po nią jechać.
- Już do niej napisałam.
- I co?
- Mama ja zawiezie. 
- No to już jedziemy. 
- Mamuś ale wiesz że będę potrzebowała tam pieniędzy?
- Tak jak tylko będę wracała z lotniska to zrobię przelew.
- Dziękuje, kochana jesteś.
- Wiem, wiem a teraz bierz walizkę i do samochodu. Po drodze na lotnisko zastanawiałam się czy wszystko wzięłam co mi jest potrzebne i analizując po kolei co wrzucałam do walizki stwierdziłam, że wszystko spakowałam. Gdy podjechałyśmy na parking już z daleka widziałam audi pani Wood. Szybko podbiegłam do Lil i mocno ją przytuliłam.
- Gotowa?
- No raczej.
- Już nie mogę się doczekać. Pożegnałyśmy się z mamami i zmierzałyśmy w stronę samolotu. Usiadłyśmy na swoich miejscach i już po czterech godzinach lotu byłyśmy na miejscu. Na lotnisku czekał na nas jakiś koleś, który miał nas odstawić do hotelu. Szybko go odnalazłyśmy bo stał z dużą kartka na, których widniały nasze imiona. Wsiadłyśmy do samochodu i już niedługo później byłyśmy w naszym hotelu. Szybko wskoczyłyśmy w stroje kąpielowe i poszłyśmy smażyć się nad basenem. Do końca dnia opalałyśmy się, piłyśmy drinki i pływałyśmy. A kiedy już miałyśmy iść do pokoju, usłyszałam za mną znajmy głos. 
- Cześć Nancy.
- Co ty tu robisz? 




***

Przepraszam że tak długo, ale szkoła i nie miałam czasu pisać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz